Biden wizytuje we wtorek Florydę. Prezydent ma zagrać tutaj kartą aborcyjną
Prezydent USA Joe Biden leci we wtorek na Florydę z jednym celem – położenia nacisku na kwestię prawa aborcyjnego w stanie, którego władze dążą do jego zaostrzania. Prezydent ma podkreślić w Słonecznym Stanie swoje liberalne poglądy w tej kwestii.
Donald Trump wygrywał na Florydzie w 2016 i 2020 roku. Od lat rządzi tam republikański gubernator Ron DeSantis. Wobec tego Słoneczny Stan wydawał się dla Demokratów nieosiągalny. Zmienić to może nieustający od dekad spór o aborcję i jej dostępność.
Odkąd jednak Sąd Najwyższy nadał stanom – poprzez obalenie precedensu Roe vs. Wade – możliwość kształtowania własnych przepisów w kwestii aborcji, wyborcy w nawet najbardziej konserwatywnych stanach zaczęli mobilizować się przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego.
Stawka na Florydzie jak zwykle jest wysoka, ale tym razem także dla jej mieszkańców. Ci zdecydują w listopadzie nie tylko między Trumpem a Bidenem, ale także w referendum dotyczącym wpisania aborcji do stanowej konstytucji. Demokraci zacierają ręce i przewidują, że referendum będzie dla nich korzystne, a wyborcy opowiedzą się za liberalizacją. Jadąc na Florydę, Biden chce pokazać, że stoi po „tej samej stronie”.
Odkąd Sąd Najwyższy przywrócił możliwość kształtowania prawa aborcyjnego stanom, 21 z nich zakazało jej dokonywania lub poważnie ograniczyło dostęp do aborcji. Ale to zwolennicy liberalizacji przepisów wygrywali do tej pory za każdym razem, kiedy wyborcy otrzymali możliwość wypowiedzenia się w tej kwestii w referendum.
„Floryda nie jest łatwym stanem do wygrania, ale jest to stan, który może wygrać prezydent Biden” – powiedziała rzeczniczka kampanii Bidena Julie Chavez Rodriguez. „Trump ma nadzieję, że Amerykanie w jakiś sposób zapomną, że jest odpowiedzialny za horror, z jakim kobiety spotykają się w tym kraju każdego dnia z jego powodu” – dodała.
Donaldowi Trumpowi zarzuca się pośrednio dokonania żywota precedensu Roe vs. Wade poprzez wybór konserwatywnych sędziów Sądu Najwyższego USA, którzy zdecydowali o nieważności wyroku.
Po wyroku SN z 2022 roku ws. Roe vs. Wade Trump przybrał bardziej umiarkowane stanowisko ws. aborcji twierdząc, że podpisałby się pod zakazem aborcji dopiero po 15 tygodniu ciąży, zanim oddałby decyzję stanom. Były wiceprezydent Trumpa, Mike Pence, powiedział wówczas, że jego były szef „zdradził ruch pro-life”.
„Trump i jego sojusznicy nie mają zamiaru zaprzestać ataku na prawa reprodukcyjne” – zapewnia jednak Chavez.
Red. JŁ