Ojciec Florydy zostawił syna w rozgrzanym aucie i poszedł do baru. Chłopiec nie przeżył

33-letni ojciec z Florydy został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka po pozostawieniu syna w nagrzanym aucie. Według policjantów temperatura ciała chłopca osiągnęła 111°F – poziom śmiertelny. Niestety, dziecka nie udało się uratować.
33-letni Scott Allen Gardner został zatrzymany 19 czerwca w domu swojej matki w Ormond Beach po śmierci jego syna, którego pozostawił w rozgrzanym aucie, a sam udał się do baru. W dniu zdarzenia temperatury w Ormond Beach dochodziły do 92°F.
Interweniujący na miejscu zdarzenia policjanci próbowali ratować chłopca, ale bezskutecznie. Dziecko zmarło z powodu przegrzania. Według funkcjonariuszy temperatura jego ciała osiągnęła 111°F (ok. 43,8°C) – poziom śmiertelny.
Na nadgarstkach Gardnera kajdanki zatrzasnął ten sam policjant, który wcześniej próbował ratować życie jego syna. Podczas śledztwa 33-latek usiłował mylić tropy, podając policjantom fałszywe wersje wydarzeń sprzed pozostawienia jego syna w samochodzie.
Mężczyźnie postawiono zarzuty zaniedbania dziecka skutkującego poważnymi obrażeniami oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Sędzia wyznaczył kaucję na 100 tys. dolarów.
Red. JŁ