W tym miastach Florydy lepiej nie inwestować w nieruchomości? Ekspert wymienia pięć lokalizacji
Floryda przyciąga rocznie przeszło 140 milionów turystów, ale na stałe mieszkają tutaj jedynie nieco ponad 22 miliony ludzi. Zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe zakwaterowanie tych wszystkich ludzi to ogromny biznes. Nic dziwnego, że lokalny rynek nieruchomości przeżywa swój boom. Nie wszystko jednak złoto, co się świeci. Oto pięć NAJGORSZYCH miejsc w Słonecznym Stanie do zakupu nieruchomości.
Ekspert ds. nieruchomości z Aaron Kirman Group i członek obsady programu CNBC „Listing Impossible” Yawar Charlie ostrzega, że – patrząc z perspektywy rynku nieruchomości – „nie każde słoneczne miejsce w Słonecznym Stanie jest mądrą inwestycją”.
„Inwestowanie w nieruchomości to coś więcej niż tylko słońce i palmy. Kluczowe jest spojrzenie na stabilność ekonomiczną, potencjał wzrostu i zagrożenia środowiskowe. Zanim dasz się porwać urokowi ciepłej pogody na Florydzie, upewnij się, że bierzesz pod uwagę również prognozy finansowe” – podkreśla Charlie.
Ekspert wymienił pięć najgorszych miast na Florydzie, gdzie – według niego – nie opłaca się kupować nieruchomości.
Miami Beach: Sławne na cały świat nocne życie i globalnej klasy restauracje, ale Charlie ostrzega.
„Tak, Miami Beach jest glamour, ale podnoszący się poziom mórz i rosnąca częstotliwość huraganów stwarzają znaczne ryzyko. Koszty ubezpieczenia nieruchomości gwałtownie rosną, a potencjał długoterminowego spadku wartości jest realny. To tak, jakby kupić piękny dom przy plaży z tykającą bombą zegarową w piwnicy” – wyjaśnił.
Daytona Beach: Piękne plaże i ogromny tor wyścigowy z pewnością przyciąga rzesze turystów, a i nie jeden chciałby mieć blisko do tych atrakcji na co dzień i na stałe. Jest jednak „ale”.
„Choć Daytona Beach może słynąć ze swojego toru wyścigowego, zmaga się ze stagnacją gospodarczą i wysokimi wskaźnikami przestępczości. Rynek nieruchomości jest powolny, a bez większego rozwoju gospodarczego wartości nieruchomości prawdopodobnie pozostaną na niezmienionym poziomie. Inwestowanie tutaj może sprawić, że poczujesz się, jakbyś utknął na pit stopie” – ostrzega ekspert.
Fort Meyers: To miasto pojawia się – z pozytywnej strony – w wielu rankingach najlepszych miejsc na emeryturę. Niekoniecznie jednak oznacza to, że opłaca się tutaj kupić nieruchomość.
„Pomimo swojej atrakcyjności dla emerytów, Fort Myers boryka się z problemami związanymi z nadmiernym rozwojem i ochroną środowiska, szczególnie w odniesieniu do jakości wody” – zwraca uwagę Charlie. „Rynek mieszkaniowy jest niestabilny, a długoterminowe perspektywy wzrostu są niepewne. To trochę jak kupowanie szpanerskiego samochodu, w którym może zabraknąć paliwa”.
Pensacola: Podobnie jak w przypadku Daytona Beach, Charlie twierdzi, że Penascola przeżywa spowolnienie gospodarcze.
„To miasto stanęło w obliczu wyzwań gospodarczych i ograniczonego wzrostu zatrudnienia, co ma wpływ na rynek mieszkaniowy. Wysokie wskaźniki przestępczości i brak nowych projektów deweloperskich sprawiają, że jest ono mniej atrakcyjne dla inwestorów” – ocenił.
Ocala: Podobnie jak Pensacola, Ocala cierpi z powodu ograniczonych atrakcji dla mieszkańców i turystów, co jest pośrednią przyczyną spowolnienia gospodarczego.
„Rynek nieruchomości w Ocala, choć przystępny cenowo, jest hamowany przez powolny wzrost gospodarczy i ograniczone udogodnienia” – powiedział Charlie. „Obszar ten jest silnie uzależniony od rolnictwa, które może być niestabilne. Pomyśl o tym jak o wkładaniu pieniędzy do kapsuły czasu bez gwarancji przyszłych zysków”.
Red. JŁ