Nie udało mu się w sklepie, więc napadł na biegacza. Z-cy szeryfa znaleźli go… schowanego za pralką
Mężczyzna z Florydy dokonał we wtorek nieudanego napadu na 7-Eleven w Lithia, nieopodal Tampy. Spłoszony przez sprzedawcę rabuś nie poddał się jednak i chwilę później znalazł nowy cel – doprowadził przypadkowego biegacza do nieprzytomności, a następnie ukradł jego telefon. Zastępcy szeryfa znaleźli go kilka godzin później, ukrywającego się w jednym z domów.
Do zdarzenia doszło we wtorek w nocy, 16 kwietnia, ok. godziny 1:45 a.m. w Lithia, 25 mil od Tampy.
„[31-letni] mężczyzna podszedł do lady, żądając pieniędzy z kasy i twierdząc, że ma broń. (…) Pracownik nie zastosował się do żądań, a podejrzany uciekł z miejsca zdarzenia” – informuje lokalne biuro szeryfa.
„Krótko po tym wpłynęło inne zgłoszenie, że podejrzany napadł na biegacza, pozbawiając ofiarę przytomności przez podduszenie, a następnie przystąpił do kradzieży telefonu ofiary, zanim uciekł z miejsca zdarzenia” – dodano.
Tożsamości biegacza nie ujawniono. Nie jest jasne, w jakim stanie jest ofiara złodzieja.
Jakiś czas później zastępcy szeryfa rozpoczęli poszukiwania zbiegłego 31-latka w miejscowości Riverview. Funkcjonariusze przystąpili do przeszukania domów przy Juliano Drive, kiedy zobaczyli budynek z otwartym oknem i przekrzywioną siatką.
W porozumieniu z mieszkańcami domu weszli do środka i… odnaleźli sprawcę rozboju! 31-latek ukrywał się w jednym z pomieszczeń, schowany za pralko-suszarką.
Mężczyzna został oskarżony m.in. o rozbój z bronią w ręku, kradzież i pobicie. Okazało się ponadto, że złamał warunki zwolnienia warunkowego.
Red. JŁ